Nie czas umierać: recenzja filmu, na który czekaliśmy od miesięcy. Teraz już nic nie opóźniło premiery nowego Bonda, która miała miejsce w Polsce 1 października 2021 roku. Zobacz recenzję (bez spoilerów).
Po seansie filmowym Nie czas umierać możesz także przeczytać naszą recenzję ze spoilerami. Po raz pierwszy podczas całej serii filmów z agentem 007, twórcy w końcu to zrobili. Bez obaw. W poniższej recenzji filmu Nie czas umierać nie dowiesz się co, i co to oznacza dla fanów kolejnych części serii. Nie chcemy psuć Tobie niespodzianki.
Nie czas umierać: recenzja filmu
To jest jedna z najgorętszych premier kinowych w październiku. Daniel Craig po raz ostatni powraca do roli słynnego agenta Jej Królewskiej Mości. Po namowie za sprawą swojego starego przyjaciela Felixa Leitera (Jeffrey Wright), Bond wraca z emerytury (jak to brzmi!) by wykonać (tym razem dla CIA) jedną niebezpieczną misję. Jednak sprawy komplikują się, kiedy w tym samym czasie wychodzą na jaw tajemnice skrywane przez M (Ralph Fiennes), szefa wywiadu. Terroryści ukradli nowy rodzaj broni biologicznej, która może zniszczyć wybraną populację ludzi w kilka sekund.
James Bond jeszcze nie wie, w co się pakuje. Podczas tajnej misji poznaje prześliczną agentkę Palomę (Ana de Armas), a dzięki współpracy udaje im się odnaleźć zaginionego profesora – twórcę śmiercionośnej broni. Jednocześnie agentom pomaga nowa postać – kolejny agent 007!
Nie żałuję niemal trzech godzin z kinie
- Telewizory Samsung – zobacz aktualne ceny
James Bond powraca w wielkim stylu. Chociaż scena początkowa Nie czas umierać nie jest porównywalna do skoków na dźwigach na wysokościach, czy spadania z dachu zapadającego się budynku (jak we wcześniejszych filmach). Początek jest nieco nudny, a klimatu z GoldenEye nie doświadczymy (akcja za akcją). Tym razem Bond musie zmierzyć się też z czymś nowym – rodziną. Ostatnia odsłona przygód Bonda to mniej film szpiegowski, a bardziej dramat obyczajowy (zwłaszcza niektóre sceny).
Z drugiej strony Daniel Craig po raz ostatni wciela się w rolę Jamesa Bonda, więc po prostu musiało być sentymentalnie. I to wyszło znakomicie, zwłaszcza zaskakujące zakończenie (jakie, dowiecie się w naszej recenzji ze spoilerami Nie czas umierać).
Pod kątem efektownych bijatyk, strzelanin, wybuchów czy pościgów samochodowych po malowniczych górach, Nie czas umierać broni się doskonale. Akcja co prawda rozkręca się powoli, ale kolejne wydarzenia dzieją się w takim tempie, że potem możemy nie nadążyć. Zupełnie jakbyśmy oglądali Tenet.
Nie czas umierać: czy warto obejrzeć?
Z pewnością film zbierze wysokie noty, a wcześniej spekulowano (jeszcze przed premierą kinową), że nowy Bond z pewnością odniesie ogromny sukces, jeśli chodzi o zyski. Znowu zagrożenie wisi w powietrzu (konflikt na linii Wielka Brytania/ Rosja/ Japonia) i tylko komandor Bond może zapobiec wybuchowi kolejnej wojny, między mocarstwami. Jednak przyjdzie mu za to zapłacić ogromną cenę. (jaką? Dowiedz się z naszej recenzji ze spoilerami Nie czas Umierać).
Stare, dobre, sprawdzone
W nowym Bondzie nie brakuje specyficznego poczucia agenta 007 (zazwyczaj słowne żarty, ripostujące zabicie przeciwnika). Poza tym nowi bohaterowie sprawiają, że po prostu jest śmiesznie. Jak na przykład młodziutka i zestresowana Ana de Armas, która jest w samym środku akcji ze sławnym Bondem (jest zaledwie po trzech tygodniach przeszkolenia przez MI6). Albo Billy Mangussen czyli Logan Ash, który także z powodu swojego młodego wygląda wygląda po prostu komicznie przy komandorze Bondzie.
Pamiętajcie, że Nie czas umierać to najdłuższy film z Jamesem Bondem. Film trwa 2g 43m.