Site icon jakitelewizorkupic.pl

Nie czas umierać: recenzja ze spoilerami

Nie czas umierać recenzja filmu

Nie czas umierać recenzja filmu

Nie czas umierać: recenzja filmu ze spoilerami to coś dla tych, którzy być może nie obejrzą kolejnej części Jamesa Bonda, a bardzo chcą wiedzieć, jak kończy się film. Przed Wami same spoilery. Zapraszamy do recenzji!

Nie czas umierać: recenzja filmu ze spoilerami to podsumowanie wszystkich najważniejszych wątków i przede wszystkim wielkie pożegnanie z Bondem. Twórcy w końcu to zrobili! Po raz pierwszy w historii serii filmów z Bondem! Co dokładnie? Odpowiedź poniżej, ale pozwól, że najpierw wprowadzimy Cię w nastrój. Bo zaskoczenie może rozsadzić niejeden mózg.

Nie czas umierać: recenzja ze spoilerami

Jeśli z jakiś powodów zmieniłeś zdanie, i wolisz uniknąć poniższych spoilerów zobacz naszą recenzję Nie czas umierać bez spoilerów.

Fajnym pomysłem jest wprowadzenie nowych bohaterów do No Time to Die. Jest agentka wywiadu (Ana de Armas) Paloma (przeszkolona zaledwie przez 3 tygodnie i rzucona w misję z samym Jamesem Bondem). Są dwaj przeciwnicy Bonda na jednym ekranie. Powraca Blofeld (Christoph Waltz), jest nowy nemesis o złowrogim imieniu Lyustifen Safin (Rami Malik) oraz przepiękna dawna partnerka Bonda (Lea Seydoux). Dodatkowo w tej serii poznajemy nowego agenta 007 (Lashana Lynch), co może świadczyć o tym, że było to wprowadzenie następcy Bonda. Zwłaszcza, że w scenie, w której pada zdanie, że Jestem 007, odpowiedzialny za muzykę Hans Zimmer dopracował tę scenę tak, by przykuć naszą uwagę, że to bardzo ważny moment dla wszystkich miłośników przygód Jamesa Bonda.

Z jednej strony twórcy zaprzeczyli niedawno, jakoby w kolejnego agenta 007 wcieliła się kobieta. Jednak pamiętajmy, że w Hollywood wszystko jest możliwe. Może była to marketingowa zmyłka, by zaskoczyć nas w przyszłości przedstawiając nowego agenta 007 (ciekawe czy też będzie nazywał się James Bond), jako kobietę.

Nas jako miłośników bałaganu, jaki zostawia po sobie Bond w scenie otwierającej każdego Bond, bardzo rozczarowały pierwsze minuty. Nie są one utrzymane w stylu Spectre czy Skyfall. Przez pierwsze minuty nie dzieje się nic. No ok, pojawia się maniak w masce (niczym Jason X) z pistoletem i urządza krwawą egzekucję, ale czegoś nam brakuje. Po prostu brakuje Jamesa Bonda w scenie rozpoczynającej. Zamiast tego dostajemy złoczyńcę, który jakimś cudem przeżył serię z pistoletu i ożył (nie do końca wiadomo, czy miał na sobie kamizelkę kuloodporną).

Rami Malik czyli największy wróg Bonda jest przez krótki czas na ekranie (jak na film trwający 2g 43 m). Wydaje nam się, że więcej czasu ekranowego miał Christoph Waltz. Swoją drogą scena odwiedzin od razu kojarzy się z kultowym Milczeniem Owiec. Psychopata jest trzymany w izolatce, przykuty kajdankami do krzesła i zamknięty w małym pomieszczeniu, które wysuwa się po torach.

Co nas cieszy? Po raz kolejny powracają nowe zabawki od Q. Ben Whishaw jest coraz lepszy w te klocki, a jego rola zwiększa się, dzięki czemu można powiedzieć, że to już jeden z głównych bohaterów filmu, a nie jak dotychczas postać poboczna.

Nie czas umierać to film różnorodny. Z tej części dowiadujemy się, ze Q spotyka się z chłopakiem, którego zaprosił do siebie na kolację. Widzimy też, że uwielbia koty, a sam ma jednego w domu. W rolę kolejnego agenta 007 wciela się czarnoskóra Lashana Lynch i wychodzi jej to świetnie. To co wyczynia (z pewnością CIA trenowało ją dłużej niż trzy tygodnie) na ekranie sprawia, że czujemy, że to godny następca Bonda. Świetny strateg, obserwator, strzelec wyborowy i lojalny agent wywiadu, któremu można zaufać.

W ostatnim Bondzie z Craigiem w końcu pojawia się długi motyw związany z jego rodziną. Chociaż Nie czas umierać nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy córka Madeleine jest też córką Bonda. Jest co prawda sugestia twórców, kiedy Bond mówi o tym, że córka Madeleine ma taki sam kolor oczu, co on (dwukrotnie), ale to za mało. Z drugiej strony scena końcowa No Time to Die może sugerować, że za chwilę dr Swann wyzna prawdę swojej córce na temat jej ojca.

Fajnie, że Q nie zrezygnował z gadżeciarstwa. James Bond dostaje kolejne gadżety. Zegarek marki Omega, który może detonować mały impuls elektromagnetyczny (smażąc wszystkie urządzenia elektroniczne w pobliżu). Jest samochód z szybami kuloodpornymi, którym niestraszne nawet większy kaliber. Są karabiny maszynowe wysuwane spoza przednich reflektorów Astona Martina. Czy w końcu urządzenie, które mapuje całe pomieszczenie, w którym zostanie odpalone, przesyłające całą mapę 3D każdego obiektu od razu na komputer.

Przede wszystkim tytuł to największe przekłamanie całego filmu. Główny bohater umiera, więc dla niego to jest czas umierać. Bond odchodzi w sposób efektowny. Tak, jak każdy patriota chciałby umrzeć. Oddaje życie dla swojej ojczyzny i by ratować innych. Przypomnijmy, że do tej pory twórcy filmów z agentem 007 nie jeszcze nigdy nie uśmiercili swojego głównego bohatera. To był pierwszy raz. I w dodatku Bond nie wahał się ani chwili, by wydać decyzję o zbombardowaniu wyspy. Wiedział, że może nie ujść z życiem.

Komandorze Bond! Dziękujemy za Twoją służbę!!

Exit mobile version