Spider-Man: Bez drogi do domu. Recenzja filmu – my już widzieliśmy i dzielimy się naszymi spostrzeżeniami na temat jednego z najdłużej oczekiwanych filmów kinowych w 2021 roku. Pierwsza część recenzji nie zawiera spoilerów. Jeśli jednak nie zobaczycie z jakiś powodów filmu w kinie, a chcecie koniecznie poznać zakończenie, przewińcie do ostatniej części artykułu: Spider-Man: Bez drogi do domu. Spoilery, ciekawostki.
Spider-Man: Bez drogi do domu. Recenzja filmu. Zobacz czy warto zobaczyć kolejny film Marvela. Ten może obecnie konkurować z Diuną, Eternals oraz Nowym Matriksem: Zmartwychwstania, który wchodzi do kin 22 grudnia 2021 roku. Jedno jest pewne, twórcom udało się wynagrodzić największym fanom to, że tak długo czekali. Film zbiera na całym świecie w większość pozytywne opinie i taki jest. Jeśli jesteś miłośnikiem Człowieka Pajączka, bez względu na to, czy jest to McGuire, Garfield czy Holland, najnowszą odsłonę przygód superbohatera od Marvela po prostu musisz zobaczyć.
Spider-Man: Bez drogi do domu. Recenzja filmu. Fabuła
Najnowsze widowisko Marvela z premierą zaplanowaną na 17 grudnia 2021 roku zdradza w końcu fabułę najnowszych przygód Spider-Mana, które będą działy się w Multiwersum. Akcja wielkiego widowiska zaczyna się po tym, jak Mysterio ujawnił tożsamość Spider-Mana.
Załamany Parker, który został wrobiony w morderstwo swojego nemezis z poprzedniej części filmu (Spider-Man: Far From Home / 2019) zwraca się do Doctora Strange o pomoc. Steven jest w stanie za pomocą zaklęcia sprawić, że cały świat zapomni o tym, kim jest Spider-Man. Niestety podczas rzucania czarów, nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Spider-Man: Bez drogi do domu. Recenzja bez spoilerów
Spider-Man: No Way Home zaczyna się podobnie jak trailer. Dość szybko przeskakujemy do momentu, w którym Peter zjawia się u Doctora Strage’a, by poprosić o pomoc. I tutaj mamy do czynienia z wydarzeniami znanymi z trailera. Potem Strange próbuje rzucić zaklęcie, ale z każdą koleją próbą, Peter prosi o coś jeszcze. Po szóstej próbie zaklęcie zaczyna działać, ale niestety nie powoduje tego, że cały świat zapomina, że Spider-Man to Peter Parker.
- Telewizory Samsung – zobacz aktualne ceny
- Telewizory Philips – zobacz aktualne ceny
Potem życie toczy się dalej, Peter próbuje spotkać się z kobietą odpowiedzialną za przyjęcie dla MIT. Wcześniej dowiadujemy się, że MJ, Peter oraz Ned dostali odmowę z MIT. Dopiero wtedy zaczyna się koszmar. Petera atakuje kilku przeciwników jednocześnie. Oni dobrze go znają, jednak Parker widzi ich pierwszy raz w życiu. Peter ledwo uchodzi z życiem. Od Strange’a dowiaduje się, że polują na niego przeciwnicy Pajączka “nie stąd”. Dostaje od Strange’a zadanie złapania wszystkich “zbiegów”, by można było ich odesłać do domu. I tu zaczynają się problemy.
Jest akcja, humor i mnóstwo twistów
Nowa odsłona przygód pajączka trzyma poziom. Podobnie jak w Venomie 2 i Avengersach, możemy liczyć na “marvelowski” humor. Momentami w Bez drogi do domu jest zabawnie. Zwłaszcza, kiedy na ekranie pojawiają się inni Parkerowie. W tym momencie sala była zachwycona.
Ned, a więc najlepszy przyjaciel MJ i Petera także zdołał rozśmieszyć kinową publiczność, zastanawiając się, czy kiedykolwiek zmieni się w nemesis i Spider-Man będzie go musiał unicestwić. Happy, a więc agent przydzielony do pilnowania Petera, przeżywający jednocześnie bolesne rozstanie z ciocią Petera – May, też pozwala na chwilę rozładować napięcie. No i wreszcie reakcja na pojawienie się oryginalnego Petera Parkera (Tobey McGuire) albo reakcja ekipy na to, jak nazywa się Dr Otto Octopus.
Spider-Man trzyma tempo. Jeśli chodzi o pojedynek Człowieka Pająka ze swoimi przeciwnikami, wygląda to fantastycznie. Efekty specjalne zawsze będą najważniejszym atutem tego filmu. Jednak jak przystało na blockbuster, musiała pojawić się tragedia, w które bohater załamuje się i zaszywa się nie wiadomo gdzie. Taki moment, kiedy można na chwilę zwolnić, by współczuć bohaterowi wielkiej straty. Straty, która sprawi, że od tego momentu sprawiedliwy Parker będzie żądny zemsty.
Spider-Man: Bez drogi do domu zaskakuje w zasadzie przez cały film. Żeby nie spoilerować (spoilery w dalszej części naszej recenzji) dodamy tylko, że jest dużo ważnych scen, które widać na zwiastunie, ale nie wiemy jak się kończą. Znakomitą sceną jest ta, w której Parker próbuje złapać spadającą MJ, ale w ostatniej sekundzie, jego przeciwnik wyrzuca go w powietrze z dala od ukochanej. Dla nas oznacza to zerową szansę na ratunek od Petera. A kto inny jak nie człowiek obdarzony pajęczym talentem może ją uratować, kiedy od ziemi dzielą ją sekundy?
Zaskakujące jest także miejsce finałowego pojedynku. Widać, że Amerykanie złożyli hołd jednemu z najbardziej zasłużonych Avengersów. Ale o tym dowiesz się w dalszej części artykułu.
Spider-Man: Bez drogi do domu. Spoilery, nasze spostrzeżenia
W końcu się wyjaśniło, co stało się po zaklęciu rzuconym przez Strange’a. Ze zwiastuna nie dowiemy się, że zaklęcie, które miało sprawić, że cały świat zapomni, że Parker to Spider-Man nie działa, jak powinno. Jednak efektem ubocznym zabawy z czarodzieja było dodatkowe działanie zaklęcia. Spowodowało ono przedostanie się do naszego Wszechświata wszystkich osób z innych Uniwersów, które wiedzą, kim jest Peter Parker (w ich wymiarze).
Ciekawym elementem było to, że Parker nie został uwięziony w Multiwersum, albo w innym wymiarze. Przed premierą mogło się wydawać, że tytuł filmu sugeruje, że Spider-Man trafi do innego Uniwersum i nie będzie mógł się z niego wydostać. To by tłumaczyło tytuł superprodukcji. Jednak twórcy zafundowali na niespodziankę w postaci innego ciągu zdarzeń. Peter Parker po nieudanym zaklęciu cały czas jest na “swojej Ziemi”. To na naszą planetę przedostają się osoby znające Petera Parkera z innych światów.
Powyższy akapit wyjaśniałby, w jaki sposób Spider-Man spotyka swoje alternatywne wersje. Jednak tutaj ponowne zaskoczenie. To nie zaklęcie Strange’a ich wezwało. To MJ i Ned ich przywołali z innych Uniwersów do naszego świata. Świetny pomysł, naprawdę byliśmy zaskoczeni widząc równie zaskoczoną twarz Garfielda (wcielającego się w Amazing Spider-Mana). A jeszcze bardziej twarzą McGuiera, który wcielał się we wcześniejszego Spider-Mana (Spider-Man).
Inne wieloświaty (wymiary), a przeznaczenie jest ustalone z góry?
W końcu wyjaśniło się, że są inne Multiwersa (multiświaty, wieloświaty, Uniwersa, w których czas płynie inaczej, a każda osoba na Ziemi może mieć swoją alternatywną wersję. Niekoniecznie musi ona wyglądać tak samo, ale zazwyczaj jej losy są podobne na każdej Ziemi.
W innych wieloświatach czas może płynąc inaczej (a nawet w kółko) o czym świadczy fakt, że Zielony Goblin, Electro i reszta przeciwników Pajączka trafiła na naszą Ziemię sekundę przed swoją śmiercią w swoim wymiarze. Ależ to rozwiązanie rozpala ciekawość, jak dokładnie toczy się czas w innych światach?
Poza tym, że istnieją wieloświaty, dowiadujemy się, że większość zdarzeń jest podobna (jest schemat). Czy to oznacza, że bohaterowie nie mają na nic wpływu, a ich przeznaczenie jest z góry ustalone? Mogłoby tak być. Z drugiej strony producenci zostawiają sobie furtkę. Parę scen później dowiadujemy się, że na jednym z wieloświatów w ogóle nie ma drużyny Avengersów. A więc to przeczyłoby arcyciekawej teorii o tym, ze wszystko jest ustalone – wynikałoby to z tego, że tak może być. Zwłaszcza kiedy Peter (Holland) dowiaduje się od alternatywnych wersji siebie, że za każdym razem bliska mu osoba umierając mówiła, że “z wielką siłą przychodzi wielka odpowiedzialność”. Za każdym razem ofiarą była bliską osobą Peterowi (schemat). Wcześniej wujek Ben, teraz Ciocia May. Czyli zgodnie z naszą teorią (o tym, że bohaterowie mają swoje przeznaczenie, którego nie mogą zmienić), cokolwiek Peter (Holland) nie zrobiłby, ciocia May i tak zginęłaby w tragicznych okolicznościach, wypowiadając do Petera powyższy cytat. Innymi słowy, Peter nie musi winić się za jej śmierć. To też nie jego wina, że skontaktował się ze Stephenem Strangem. Z drugiej strony powinien baczniej przyglądać się Nedowi 🙂
Czy MJ musi umrzeć?
Powyższy schemat daje do myślenia i w chwili, kiedy MJ spada, a Parker, próbuje ją ratować uświadamiamy sobie coś strasznego. Garfield w swoim świecie nie mógł uratować ukochanej (zginęła w takich samych okolicznościach – spadając z wysokości, a Amazing Spider-Man nie zdążył jej uratować). Teraz spada MJ, Parker (Holland) leci za nią, ale w ostatniej chwili zostaje odepchnięty na sporą odległość przez Zielonego Goblina. W tym momencie zaczynamy rozważać, czy twórcy naprawdę wzięli pod uwagę uśmiercenie MJ (Zendaya)? Bo na pewno Holland nie jest w stanie złamać praw fizyki, by zdążyć złapać MJ. Jednak tutaj dopiero twórcy postanowili zaserwować prawdziwy twist. To Amazing Spider-Man (Garfield) ratuje MJ, jednocześnie odżywając (ze swojej depresji). Przypomnijmy, że przez całe życie, bohater (Garfield) zmagał się ze strata ukochanej. Teraz co prawda uratował MJ ale swojej alternatywnej wersji (Holland), ale to wydarzenie sprawiło, że na nowo uwierzył w siebie. I o to chodziło.
Kiedy Spider-Man vs. Venom?
Spider-Man vs. Venom? Kiedy walka dwóch postaci z marvelowskiego świata? Szkoda, że nie doczekaliśmy spotkania Spider-Mana z Venomem. Scena po napisach jest kontynuacją sceny po napisach z Venoma 2. W tym ostatnim, w scenie po napisach Eddie Brock nagle wylądował w hotelowym pokoju. Po premierze Spider-Man: Bez drogi do domu wiemy, że Brocka wessało na naszą Ziemię. Ale to znaczyłoby, że Venom, którego znamy z dwóch kinowych części (mimo, iż jest częścią Marvela), to Venom (Eddie Brock) nie pochodzi z tego samego wymiaru co Peter Parker i pozostali Avengersi.
Scena po Spider-Manie wyjaśnia co dalej z Brockiem. Okazuje się, że ten po dostaniu się na naszą Ziemię, wylądował w barze. Od barmana próbuje dowiedzieć się, co się dzieje (Brock trafił do naszego świata wraz z przeciwnikami Parkera z innych wymiarów, prosto w sam środek ostatecznej walki – ale on o tym nie wie), jednocześnie przekomarzając się z Venomem. Po chwili znika i w końcu możemy tę scenę złożyć w całość. Brock przedostał się do naszego świata za sprawą nieudanego zaklęcia Strange’a, a zniknął, bo w końcówce Spider-Mana: Bez drogi do domu, Strange aktywował przycisk, który odsyłał wszystkich “nieproszonych gości” do ich świata.
Finałowy pojedynek robi wrażenie. Najpierw zaczyna się na szczycie odnowionej Statuy Wolności, trzymająca w ręku olbrzymią tarczę Kapitana Ameryki. Potem akcja przenosi się na sam środek tarczy, co wygląda epicko. Szkoda tylko, że zakończenie może kojarzyć się z serialowym Flashem (w 3 sezonie “Flashpoint” wszyscy bohaterowie zapominają, kto jest Flashem, nawet jego najbliżsi. W Spider-Manie jest tak samo. Co prawda za sprawą zaklęcia niż podróży w czasie i zmiany przeszłości z konsekwencjami w teraźniejszości. Z drugiej strony mało kto spodziewałby się, że Parker straci dwie ukochane osoby (May – zabita, MJ – zapomniała kim jest Spider-Man oraz Peter Parker. A więc przed bohaterem długa droga, by wyprostować pewne rzeczy. Ale o tym zapewne będzie kolejna część filmu. Może dostanie tytuł Spider-Man vs. Venom? Kto wie:)
- Telewizory Samsung – zobacz aktualne ceny
- Telewizory Philips – zobacz aktualne ceny